wtorek, 30 listopada 2010

Ostatnie słowa

Nie chce więcej marnować czasu na przejmowanie się wyglądem . Kończę z tym . Można powiedzieć , że w jakiejś części zaakceptowałam siebie . Mam nadzieję , że te czasy już nie wrócą . Chcę realizować swoje marzenia . Udoskonalać wewnętrzną siebie .

Żegnajcie ...


piątek, 12 listopada 2010

"Najpotężniejszy jest ten , kto ma moc panowania nad sobą ." *

Nie pisałam z dwóch powodów . Pierwszy to nie chciało mi się , a drugi to o czym miałabym niby pisać , że zawalam na całej linii . Przytyłam jakiś kilogram albo więcej . Aż wstyd o tym pisać .
Jedna wielka głupota . Brak dyscypliny i lenistwo . Jestem zła na siebie . Cały czas źle wybieram . Chcę być lepsza , a robię wszystko żeby być tylko gorszą . Brzmią mi teraz słowa nauczycielki "Myślałam , że jesteś  ambitniejsza" . Ja też tak myślałam . O wiele rzeczach myślałam , planowałam , marzyłam , chciałam realizować , ale u mnie jest tak , że wszystko zostaje w głowie . Wszystko można wypracować , trzeba tylko chcieć .


 * autor : Seneka

piątek, 15 października 2010

Powroty są trudne

Było fajnie we Francji . Najlepszy tydzień w moim życiu . To nic , że mój Francuz za mną nie przepadał (zastanawiam się dlaczego ?) . Zapomniałam o wszystkim . Nie chciałam wracać do domu . Nadal się nie mogę przyzwyczaić . Tak szybko to wszystko minęło .Wspomnienia...
Dziwnie się czułam kiedy dziewczyny gadały o tym jakie są grube i o dietach . Nie wiedziałam co o tym myśleć . Mogłam się przyłączyć , ale po co . Nic nie mówiłam .
Jeszcze jadąc autokarem pas mi się zaciął i nie mogłam się dopiąć , a moja koleżanka rzuciła , że może jestem za gruba . Miała racje . Widok ud w lustrze , które z każdą sekundą są coraz grubsze przeraża mnie . Jem normalnie i nie tyje na szczęście . Ale chce schudnąć ,a tu nie mogę , bo jem . Nie wiem muszę się oswoić z tą decyzją , że nie będę już tyle jeść . Muszę od niej ważyć mniej czyli jakieś 40 kg , bo ona waży jakieś 42-43 kg przy wzroście 160 . Świetnie się przy niej czuje - ja jakaś tłusta świnia , a ona taka chuda . Jeżeli będę się trzymać wszystkiego to może w miesiąc się uda . Tylko na ćwiczenia nie będę miała bardzo czasu . Dziennie mogę poświęcić tylko 15 min  i raz w weekend mogłabym poćwiczyć z tej płyty . Tylko mama zacznie się czepiać . Trudno . Witajcie kłótnie i krzyki  codziennie .  Już nie mogę się doczekać .


sobota, 25 września 2010

"Time waits for no one"

Przepraszam , że nie pisałam , ale wiecie jak to jest - nauka .
W ostatnim poście byłam taka ucieszona , bo jadę do Francji na wymianę . Ciesze się , ale moje ciało ...
Paskudny tłuścioch . Najgorsza jest twarz , nie mogę na siebie patrzeć . Niektórzy mają taką idealną cerę , a ja ? Przemilczmy ten temat .
Dieta . Dzisiaj zaczęłam dopiero  , ale waga stoi na szczęście . To dobrze organizm się przyzwyczaił .
Czuję pustkę , bo jestem samotna . Chciałabym mieć swoją paczkę , gdzie każdy rozumiałby się bez słów . Co wszyscy (większość) robią w sobotę - dobrze się bawią .  Co robię ja ? Siedzę przed komputerem i użalam się nad sobą . I co się dziwić , że ludzi odrzucam . Nie należę do tych lubianych , niektórzy tak mają . Co tamci mają czego ja nie mam ? Muszę walczyć , nie poddawać się . Przecież tego chcę . Nie jestem nudziarą , muszę tylko się oswoić i wtedy gadam jak najęta . Nic przecież nie dzieje się od razu . Mogę osiągnąć wszystko , ale muszę ciężko pracować . Nie ważne , że upadnę , ale , że się podniosę . Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce , anie stać biernie i użalać się nad sobą . Koniec z tym . Jeszcze kiedyś napiszę , ze moje marzenie się spełniło - mam prawdziwych przyjaciół .


sobota, 11 września 2010

Powrót do żywych

Przepraszam , że nie napisałam notki w środę , ale nie mam czasu . Teraz też nie , a mam tyle do opowiedzenia .
Jest super . Nie chodzi o dietę , ale o mnie . Zaczynam akceptować siebie i wychodzić do ludzi . Lubie chodzić do szkoły i nawet polubiłam moją klasę . Jestem szczęśliwa , że odbiłam się od dna . Żegnaj Ano na zawsze . Chcę schudnąć tylko 3 kg i ani grama więcej . Wtedy będzie dobrze . Chce być szczęśliwa , mieć przyjaciół , realizować swoje cele .  Wiem , że się uda .
Trzymajcie się  ;*

środa, 1 września 2010

Samotnik

Mam dość . Płakać mi się chce . Pierwsze zapomniałam dzisiaj pójść na ćwiczenia . Drugie przez najbliższe dziesięć miesięcy jestem skazana na klasę , która zauważ mnie wtedy , kiedy mnie nie ma .
Nie chce jutro iść do szkoły . Chcę zostać w domu . Nie chodzi o naukę , tylko o ludzi . Są dwie osoby , które tam mnie na pewno nie lubią . A może jest ich więcej ? Nauczycielka od angielskiego i taka dziewczyna z klasy - "przywódczyni elitki" - tego jestem pewna . Ja takie rzeczy wyczuwam ( tak mi się wydaje) .
Nie schudłam nic przez te 9 dni . Postanowiłam , że w tym miesiącu schudnę 8 kg . Musi się udać . Tak bardzo chce być mała . Nie chce być wielką , tłustą świnią jaką jestem teraz . Patrze na siebie w lustrze i mam mdłości . Jestem obrzydliwa  , tłusta i brzydka .
Następną notkę napiszę w środę . 


poniedziałek, 23 sierpnia 2010

By wreszcie być szczęśliwym

Zostało jeszcze 9 dni do szkoły . Muszę schudnąć 5 kg . Porządnie biorę się za siebie i będę ćwiczyć do utraty tchu . Wejdę na wagę dopiero w ostatni wtorek . Boję się spojrzeć w dół na te cyferki . Oby pokazały to co chcę zobaczyć . Nie mogę się doczekać kiedy ubrania będą wisieć . Tak pięknie wyglądają . Eh ...
Przestałam się też przejmować pewną rozmową z pewnym dupkiem . Właściwie ciesze się , bo zobaczyłam jego prawdziwą twarz . Wcześniej nie wiedziałam jak nazwać pewną jego cechę . Teraz wiem - egoista .
Porusza się w świecie stereotypów . Nawet nic nie zdążyłam powiedzieć (napisać ) , a on na mnie naskoczył .
Przypisał mi pewne cechy i tok myślenia .  W jego błędnym mniemaniu jestem zamułem ryczącym w domu , nie pozwalającym być innym szczęśliwymi i na dodatek ciągnę ich na dno , jeszcze  się wywyższam . Śmiać mi się teraz z tego chce . Przez dwa dni się tym przejmowałam , ale on przecież dla mnie nic nie znaczy . Każde zdarzenie ma jakiś sens .
W tym tygodniu będzie okres dobrego humoru , boje się co będzie w następnym . Co tydzień zmienia się , szkoda . To takie miłe uczucie , jakby zamydlenia .
Zobaczyłam jaki jest mój największy problem . Niskie poczucie własnej wartości . To mi przeszkadza najbardziej . Chciałabym być pewna siebie , ale nawet nie wiem jak się za to zabrać . Nie chce budować pozornej budowli z kart , tylko z cegieł . Nie zawali się przy byle wiaterku .Przynajmniej w świecie swoich marzeń jestem kim chce być . To straszne wyobrażam sobie jak będzie przyjemnie (?) , a tu cholerna rzeczywistość . Trzeba coś zrobić z tym życiem  . Pierwszy punkt to schudnąć . Następny więcej rozmawiać z ludźmi . Kolejne pojawią się pewnie  w między czasie .


czwartek, 19 sierpnia 2010

Czy naprawdę tego chcę ??

Zawaliłam swoimi napadami . Boje się stanąć na wagę . Strasznie się boję . I wiem do czego to następnym razem poprowadzi - prosto do toalety .
Boli mnie głowa i dostałam jeszcze nazwijmy to stanami przygnębienia . Mam tyle do zrobienia , a nic kompletnie nic mi się nie chce . Tylko najchętniej zwinęłabym się  pod kołdrą i poszła spać .
Boje się co będzie w roku szkolnym . Przecież nie mogę dać plamy . Będę się jakoś zmuszać . Może dostane jakiegoś przypływu energii ??? Wątpię , ale wszystko jest możliwe .
Męczące jest to wszystko . Może wam idzie lepiej . Na pewno . Będziecie moją motywacją .


poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Zostaniesz na zawsze ??

Wróciłam właśnie z miasta . Moje nerwy zostały nieźle poszarpane . W sklepie poczułam się słabo ze stresu , wydawało mi się , że każdy patrzy na mój ruch . Nawet nie myślałam o tym , że oni patrzą na moje ciało raczej myśleli , że jestem głupia . Obsesja . Wszyscy oczywiście musieli wyjść z domu akurat , kiedy ja z niego wyszłam .
W domu co rusz jakieś kłótnie o to jedzenie . Tylko słyszę "zjedz coś "  od matki . Wchodzi do domu i już " co jadłaś ?" . Czy ona da mi spokój i tak przegra . Jeszcze ojca na mnie nastawia . On ma to wszystko w dup*e.
Niby tam coś lekarz powiedział , ale to mój problem , ale matka cały czas o tym gada i zostali wspólnikami . Nagle po tylu latach . Najpierw mówił , że on tego progu nie przekroczy , a teraz to przyłazi . Oni nie mogą pojąć , że nie jesteśmy rodziną . Jest mama i ja oraz tata i ja . Było oddzielnie i było dobrze , ale sielanki za długo nie mogą trwać . Trzeba przecież uprzykrzyć mi życie . Może drugi ślub co ?! Zamieszkamy razem , a ludzie będą się śmiać . A te jeba*e psycholożki z terapii proponują jeszcze wyrzucanie pieniędzy na wyjaśnienie starych spraw . One wszystko robią żeby się zeszli , a kiedyś jak byłam w szpitalu to taka jedna mówiła mamie , że jak się zejdą to mnie zniszczą .  Wolna droga , ale ja oczywiście muszę zostać poszkodowana . Nienawidzę ich . Chociaż gdyby nie było matki i mieszkałabym u ojca mogłabym robić co chce . Ważyłabym 30 kg , a on nawet by tego nie zauważył , gdyby coś może nie powiedzieli sąsiedzi .

Chudnę. Sama nie mogę w to uwierzyć . Ja chudnę !! Zostało niewiele czasu do początku roku szkolnego . Chciałabym schudnąć 5 kg . W tym tygodniu 2,5 albo przynajmniej 2 kg .
Czuje jej oddech na karku . Pożądanie chudości i złość . Wściekłość na to wszystko . Nie myślałam , że kiedyś wróci w pełnym wymiarze . Teraz mam ochotę śmiać się temu specjaliście od zaburzeń odżywiania ( który miał mnie rzekomo uzdrowić , a spowodował nawrót ) i rodzicom w twarz . Nie dam się już zamknąć w szpitalu . Nigdy .


PS Dziękuję wam za komentarze ;* 
     

czwartek, 12 sierpnia 2010

Prawda boli

Ostatnio dużo zastanawiam się na życiem i sobą . Stałam się sama nie wiem kim . Wszystko co mnie otacza to zwykłe złudzenie . Nie otaczają mnie prawdziwi ludzie . Tylko roboty ustawione na konsumpcje . Od ubrań po jedzenia . Nie chce być tymi ludźmi .Chce żyć inaczej , nie oszukiwać i nie udawać .
Jestem sztuczna przy ludziach . Spinam się i nie jestem sobą . Jedynie w swojej głowie - chwila wytchnienia i kłębek myśli .
Mam tylko jedną koleżankę . Właściwie spotykamy się ze sobą , bo nie mamy z kim . Powiedziałabym to jej , ale boje się . Ja wiem , że ona wolałaby bywać w innym towarzystwie , a niestety skazana jest na mnie . Po co się oszukiwać i udawać jakie to z nas dobre koleżanki .Chce otaczać się innymi ludźmi . Żałuje , że jej powiedziałam , że mam zaburzenia odżywiania . Ostatnio jak byłyśmy na mieście , ona zamówiła frytki . Ja nie chciałam się częstować , nie dlatego , że przytyje tylko głupio mi brać coś od kogoś . A ona rzuciła coś w stylu " Wiem jakie masz myśli albo nie nie wiem " . Ona jest chuda i coś tam mówiła , że ona ma podobnie , bo jak urośnie to może przytyć jak nie to już nie może . Ona myśli , że to wszystko na tym polega . Myślenie o tym ile się waży . Jakby było tak to byłoby przyjemnie . Po co ja się z nią spotykam ?? No po co ?? Bo nie chce być samotna ?? Lepiej być chyba samotnym niż spotykać się z byle kim . Może kiedyś znajdę kogoś z kim będę mogła szczerze pogadać , mówić to co myślę . Nawet przez chwilę myślałam , że może zostaniemy przyjaciółkami , ale te myśli zniknęły bezpowrotnie i jestem pewna , że nigdy do tego nie dojdzie .


wtorek, 10 sierpnia 2010

Jeden moment

Mam mętlik w głowie . Raz chce być dzieckiem , raz dorosłą . Wszystko się jak zwykle sypie . Czy ja kiedyś będę normalna ? Znów uczucie wypalenia i chęć leżenia w łóżku cały dzień . Moje nastroje to istna karuzela od płaczu po wesołkowatość . Może powinnam pójść do psychiatry ? Podobno nie mam depresji tylko jakieś zaburzenia osobowości . Nie ma zamiaru chodzić na terapię - strata czasu i pieniędzy .
Tak bardzo chciałabym żyć , a świat robi wszystko żeby tylko pokrzyżować mi plany . Teraz trzecia klasa nie mogę zawalić . Co ja mam zrobić?
Moje myśli to istny kłębek czarnych myśli i złych wspomnień . A gdzie podziały się te szczęśliwe ??
Szczęście chyba nie jest mi pisane . Jeden dzień , jedna chwila , jedna czynność - odmieniły mnie i moje życie na zawsze .


piątek, 6 sierpnia 2010

Razem możemy wszystko

Początek tygodnia nie za ciekawy , ale koniec będzie idealny . Dziś drugi dzień . Nie wiem ile waże , ale chyba tyle co wcześniej . Zwarze się w niedziele.Nie ulegnę już pokusom . Jak sobie pomyśle , że będę ważyć te swoje 39 kg to normalnie coś we mnie wstępuje - taka radość . Tak sobie myślę , że może 38 kg to będzie idealnie . Nie lubię nieparzystych liczb  i będzie dobrze pasować do mojego wzrostu 168 . Jest tylko jedna przeszkoda - gadanie mojej mamy . Czy ona nie może zrozumieć , że ja chce być nadal jej małą dziewczynką , a nie jakąś tłustą , spasłą świnią . Eh , znów mieć 6 lat .
Dlaczego wszyscy tak gonią za tą dorosłością ? Gdyby nie to , że przebywam z innymi to pewnie nadal miałabym misie w pokoju . Ale w moim wieku to już nie wypada . Ja nadal chciałabym trzymać mamę za rękę , bawić się lalkami Barbie i zasypiać z misiem . Ja chce tylko żeby ktoś oddał mi moje dzieciństwo . Może nie było za szczęśliwe  , ale chce nadal być DZIECKIEM.
Teraz muszę udawać jaka to jestem dorosła .Nawet moja mama myśli , że ja się odchudzam po to by jej to udowodnić .  Ona nawet nie wie jak bardzo się myli .

Myśli o szpitalu powracają i to takie uczucie jakby coś cię rozrywało .
Dlaczego oni tacy są ? Dlaczego ? Dlaczego mi to zrobili ?
Dlaczego  mnie nie wypisali ?
Nawet nie byłam tam na zaburzenia odżywiania . Lekarz nie wiedział co ze mną zrobić , więc moje BMI z 17 zamieniło się na jak dokładnie pamiętam 18.61. On myślał , że ja nie schudnę . No bo prawdę mówiąc tak się odchudzałam , że waga stała w miejscu . Teraz już na to nie pozwolę .Mam siłę mnóstwo motywujących komentarzy z pamięci . Jeszcze wszyscy pożałują . Nienawidzę ich . Nienawidzę ...





poniedziałek, 2 sierpnia 2010

.

Ciesze się , że już wróciłam . Nie było źle , ale jestem domatorem . Lubie być w domu sama . Słyszeć tylko głosy z ulicy .Mogłabym w ogóle nie wychodzić z domu . Staram się wyjścia ograniczyć do minimum . Na ulicy czuje się nieswojo , a właściwie wstydzę się chodzić po ulicy . Może mam fobie ??
Waga stoi ponad tydzień .No , ale na wakacjach odpoczęłam od diety . Bałam się , że przytyje ,a tu niespodzianka tyle samo .Jak myślicie ile uda mi się schudnąć do końca sierpnia ? Chciałabym jakoś wyglądać na początku roku . Założyć spódnice i nie wstydzić się grubych nóg .

czwartek, 15 lipca 2010

"Nie wolno mi chcieć"

Przepraszam , ale nie mam ochoty pisać ostatnio . Dieta do bani . Ponownie zaczynam od początku . Nie jest tak źle , od wagi do której schudłam przytyłam tylko 0.3 kg .
Niedługo wyjeżdżam , napiszę pewnie dopiero w sierpniu .
Trzymajcie się dziewczyny i życzę wam powodzenia z dietą .











środa, 7 lipca 2010

Najgorsza porażka-przegrać ze swoim pragnieniem .

Jestem specjalistą w niszczeniu sobie planów . Czemu ja jem ??? No czemu ??? Cały czas obiecuje nie , nie będę . Koniec z tym . Nawet nie wiem ile ważę .Jestem żałosna . Mam dosyć siebie  . Tak bardzo mam dość  tego całego życia . Chce umrzeć , a tu nawet nie mogę . Chcę płakać , a tu łzy nie lecą .
Kupie sobie Sudafed tak na początek   , żeby nie czuć głodu . Szkoda mi trochę kasy , bo wolałabym sobie kupić coś innego . Na początek może 2 tabletki . Brałam w maju , ale za bardzo nie pomogło . Widocznie za bardzo się nie starałam . W szpitalu była dziewczyna (bulimiczka) i jej koleżanka przemyciła jej Sudafed . Nie jadła 5 dni , a później miała napad .
Skorzystałam z pewnej strony losertown i obliczyłam po jakim czasie schudnę do wagi 39 kg . Dopiero na początku września .
Postanowiłam też przygotować plan mojej diety i pewnych innych rzeczy .
Plan diety
1.Maksimum 600 kcal dziennie 
  • 150 kcal na śniadanie
  • 300 kcal na obiad
  • 150 kcal na kolację 
2. 1,5 l wody + 500 ml herbaty
3.Pory posiłków 
  • śniadanie: 6.30-9.00
  • obiad: 13.00-15.00
  • kolacja: 18.00-19.30


To chyba na tyle odnośnie diety . Macie mnie dziewczyny przypilnować ;)
Musze kupić jakiś suplement z wapniem , bo jem tyle żółtego sera .
Trzeba wziąć w garść i zacząć działać . Dlaczego sami sobie pobłażamy , a innym nie ?
Silna wola - trzeba samemu na nią zapracować . Podnosić się po porażkach i starać się stawiać małe kroczki . Wreszcie osiągnąć cel .




   PS Dziękuje wam Motylki za wszystkie komentarze . Razem damy rade . Musimy.





wtorek, 6 lipca 2010

Czas nieubłaganie leci ...

Tak bardzo chciałabym cofnąć czas . Znów być dzieckiem . Taka mała , chudziutka , drobniutka dziewczynka . A nie tłusty pasztet z zaokrąglonymi biodrami i odstającym tyłkiem . Chciałabym zacząć całe życie od początku .
Kiedy cofam się chce mi się płakać . Słodko-gorzki smak . Ale ja już nie potrafię wspominać miłych chwil . Po prostu nie potrafię . W pamięci zapisują się tylko złe . Te "miłe" komentarze na mój temat , kiedy zaczęłam być na nie wyczulona . Ciągle brzmią w mojej głowie i ranią . To wszystko tak boli . Przeszłość , teraźniejszość i przyszłość . Kiedyś byłam wesoła i pełna energii . Czytałam książki i przejmowałam się swoim wyglądem . Lubiłam się spotykać z moimi "przyjaciółkami"  i śmiać się razem z nimi . Wszystko się zmieniło . Teraz jestem szara mysz . Nie wiem co ze sobą zrobić , mam co , ale nie chce mi się nic . Znowu . Chciałabym odejść od komputera i poczytać książkę . To wszystko zawładnęło mną . Niestety .
Jest jednak nadzieja . Dieta idzie  całkiem dobrze , muszę zacząć ćwiczyć . Mam zamiar kupić sobie tą płytę z ćwiczeniami z Shape'a . Na razie waga stoi w miejscu . Nienawidzę tego  . Chciałabym schudnąć na mój wyjazd do 45 . Raczej się nie uda . Postawiłam sobie nowy cel 40-39 kg i koniec . Tylko boję się szpitala . Nie chce tam trafić . To koszmar . Nie ma się czym chwalić , ale podam wam moje ogromne wymiary :
talia : 62 cm
biodra:72 cm
uda: 50 cm
Kiedyś moje uda miały jakieś 45-47 cm .
Jeszcze moja mama zaczyna swoje komentowanie . Myśli , że ja uwierzę w jej komentarze . Dlaczego ona cały czas kłamie jak wyglądam . Ona ma obsesje tylko , że w drugą stronę . Dla niej gdybym była otyła byłabym normalna  .


sobota, 3 lipca 2010

Krótka historia

Pewnego ranka zapukała do drzwi , weszła. Nawet nie zapytała o zgodę . Wzięła moje kanapki i schowała za poduszkę . Popatrzyłam w jej zimne oczy . Nic nie powiedziałam . Tak zaczęła się moja historia .
Chowanie i wymiotowanie , podjadanie słodyczy . Złość , kłótnie , kontrola , pragnienie sukcesu i chudości .
Schudłam i nieświadoma tego wszystkiego trafiłam do szpitala . Ogłupili lekami , zrobiło się ze mnie potulne ciele . Odstawili .
Nastała kolejna wola walki by to co znienawidzone zostało zrzucone . Nie jadłam , raz miałam napad . Bardzo mało schudłam . Kolejny szpital i niemiłe słowa , które zraniły . Bardzo zraniły . Powrót i kolejna wola walki .
Bez sensu . 365 dni w roku obiecywać sobie , że jutro pierwszy dzień diety . Zwykle kończyło się pójściem do kuchni i upolowaniem coś do jedzenia . Później złość na siebie . Cały czas . Uczucie smutku , niespełnienia, beznadziejności . Pamiętne trzy dni , kiedy trzymałam się planu .Duma z siebie i szczęście . Później napad i powrócenie do starej wagi .
Dopada wielki smutek . Próba pozostawienia tego wszystkiego . Nieudana .Szpital.Nic się nie dzieje-zero poprawy.Przeniesienie do innego.
Tu zaczyna się ciekawie . Krótkie zauroczenie , w dodatku odwzajemnione . Smutek odebrał mi chęć zaspokajania głodu . Schudłam aż 4 kg . Krótka radość . Kochany pan doktor wkracza do akcji . Przytyje 9 kg i do domu . Rozpacz . Nic . Trzeba jeść . Orzeszki ziemne , czipsy , 7days'y i jeżyki - nowi przyjaciele .
Wreszcie wypis .
Chrum , chrum .
Kolejne próby - zresztą nieudane .Historia lubi się powtarzać . Choć schudłam 2 kg .
Może jutro od początku ??? Tak , codziennie to słyszę .