czwartek, 15 lipca 2010

"Nie wolno mi chcieć"

Przepraszam , ale nie mam ochoty pisać ostatnio . Dieta do bani . Ponownie zaczynam od początku . Nie jest tak źle , od wagi do której schudłam przytyłam tylko 0.3 kg .
Niedługo wyjeżdżam , napiszę pewnie dopiero w sierpniu .
Trzymajcie się dziewczyny i życzę wam powodzenia z dietą .











środa, 7 lipca 2010

Najgorsza porażka-przegrać ze swoim pragnieniem .

Jestem specjalistą w niszczeniu sobie planów . Czemu ja jem ??? No czemu ??? Cały czas obiecuje nie , nie będę . Koniec z tym . Nawet nie wiem ile ważę .Jestem żałosna . Mam dosyć siebie  . Tak bardzo mam dość  tego całego życia . Chce umrzeć , a tu nawet nie mogę . Chcę płakać , a tu łzy nie lecą .
Kupie sobie Sudafed tak na początek   , żeby nie czuć głodu . Szkoda mi trochę kasy , bo wolałabym sobie kupić coś innego . Na początek może 2 tabletki . Brałam w maju , ale za bardzo nie pomogło . Widocznie za bardzo się nie starałam . W szpitalu była dziewczyna (bulimiczka) i jej koleżanka przemyciła jej Sudafed . Nie jadła 5 dni , a później miała napad .
Skorzystałam z pewnej strony losertown i obliczyłam po jakim czasie schudnę do wagi 39 kg . Dopiero na początku września .
Postanowiłam też przygotować plan mojej diety i pewnych innych rzeczy .
Plan diety
1.Maksimum 600 kcal dziennie 
  • 150 kcal na śniadanie
  • 300 kcal na obiad
  • 150 kcal na kolację 
2. 1,5 l wody + 500 ml herbaty
3.Pory posiłków 
  • śniadanie: 6.30-9.00
  • obiad: 13.00-15.00
  • kolacja: 18.00-19.30


To chyba na tyle odnośnie diety . Macie mnie dziewczyny przypilnować ;)
Musze kupić jakiś suplement z wapniem , bo jem tyle żółtego sera .
Trzeba wziąć w garść i zacząć działać . Dlaczego sami sobie pobłażamy , a innym nie ?
Silna wola - trzeba samemu na nią zapracować . Podnosić się po porażkach i starać się stawiać małe kroczki . Wreszcie osiągnąć cel .




   PS Dziękuje wam Motylki za wszystkie komentarze . Razem damy rade . Musimy.





wtorek, 6 lipca 2010

Czas nieubłaganie leci ...

Tak bardzo chciałabym cofnąć czas . Znów być dzieckiem . Taka mała , chudziutka , drobniutka dziewczynka . A nie tłusty pasztet z zaokrąglonymi biodrami i odstającym tyłkiem . Chciałabym zacząć całe życie od początku .
Kiedy cofam się chce mi się płakać . Słodko-gorzki smak . Ale ja już nie potrafię wspominać miłych chwil . Po prostu nie potrafię . W pamięci zapisują się tylko złe . Te "miłe" komentarze na mój temat , kiedy zaczęłam być na nie wyczulona . Ciągle brzmią w mojej głowie i ranią . To wszystko tak boli . Przeszłość , teraźniejszość i przyszłość . Kiedyś byłam wesoła i pełna energii . Czytałam książki i przejmowałam się swoim wyglądem . Lubiłam się spotykać z moimi "przyjaciółkami"  i śmiać się razem z nimi . Wszystko się zmieniło . Teraz jestem szara mysz . Nie wiem co ze sobą zrobić , mam co , ale nie chce mi się nic . Znowu . Chciałabym odejść od komputera i poczytać książkę . To wszystko zawładnęło mną . Niestety .
Jest jednak nadzieja . Dieta idzie  całkiem dobrze , muszę zacząć ćwiczyć . Mam zamiar kupić sobie tą płytę z ćwiczeniami z Shape'a . Na razie waga stoi w miejscu . Nienawidzę tego  . Chciałabym schudnąć na mój wyjazd do 45 . Raczej się nie uda . Postawiłam sobie nowy cel 40-39 kg i koniec . Tylko boję się szpitala . Nie chce tam trafić . To koszmar . Nie ma się czym chwalić , ale podam wam moje ogromne wymiary :
talia : 62 cm
biodra:72 cm
uda: 50 cm
Kiedyś moje uda miały jakieś 45-47 cm .
Jeszcze moja mama zaczyna swoje komentowanie . Myśli , że ja uwierzę w jej komentarze . Dlaczego ona cały czas kłamie jak wyglądam . Ona ma obsesje tylko , że w drugą stronę . Dla niej gdybym była otyła byłabym normalna  .


sobota, 3 lipca 2010

Krótka historia

Pewnego ranka zapukała do drzwi , weszła. Nawet nie zapytała o zgodę . Wzięła moje kanapki i schowała za poduszkę . Popatrzyłam w jej zimne oczy . Nic nie powiedziałam . Tak zaczęła się moja historia .
Chowanie i wymiotowanie , podjadanie słodyczy . Złość , kłótnie , kontrola , pragnienie sukcesu i chudości .
Schudłam i nieświadoma tego wszystkiego trafiłam do szpitala . Ogłupili lekami , zrobiło się ze mnie potulne ciele . Odstawili .
Nastała kolejna wola walki by to co znienawidzone zostało zrzucone . Nie jadłam , raz miałam napad . Bardzo mało schudłam . Kolejny szpital i niemiłe słowa , które zraniły . Bardzo zraniły . Powrót i kolejna wola walki .
Bez sensu . 365 dni w roku obiecywać sobie , że jutro pierwszy dzień diety . Zwykle kończyło się pójściem do kuchni i upolowaniem coś do jedzenia . Później złość na siebie . Cały czas . Uczucie smutku , niespełnienia, beznadziejności . Pamiętne trzy dni , kiedy trzymałam się planu .Duma z siebie i szczęście . Później napad i powrócenie do starej wagi .
Dopada wielki smutek . Próba pozostawienia tego wszystkiego . Nieudana .Szpital.Nic się nie dzieje-zero poprawy.Przeniesienie do innego.
Tu zaczyna się ciekawie . Krótkie zauroczenie , w dodatku odwzajemnione . Smutek odebrał mi chęć zaspokajania głodu . Schudłam aż 4 kg . Krótka radość . Kochany pan doktor wkracza do akcji . Przytyje 9 kg i do domu . Rozpacz . Nic . Trzeba jeść . Orzeszki ziemne , czipsy , 7days'y i jeżyki - nowi przyjaciele .
Wreszcie wypis .
Chrum , chrum .
Kolejne próby - zresztą nieudane .Historia lubi się powtarzać . Choć schudłam 2 kg .
Może jutro od początku ??? Tak , codziennie to słyszę .